Komentarze: 8
Yey, co to był za weekend! Ani chwilki odpoczynku. W sobotę od raniutka przygotowania na przyjście Seraphiel(:* for you), a gdy już Seraphiel przyszła wzięliśmy się do oglądania "Ice Age" - za którą anielątko cały ranek biegało. Dzięki słonko! Bardzo mile spędzony poranek^^. A i film fajniutki. Gdybym mógł zapewne siedział bym z Sephik i obejrzał następne ileś tam filmów, ale okazało się, że od razu po pożegnaniu z nią musiałem jechać do Gdyni Głównej spotkać się z Milką i kolegą z koloni - Sławkiem. Ile myśmy go szukali <.< >.> <.<. Opis "jestem w zgniłozielonej kurtce" za wiele nam nie mówił, bo połowa chłopaków na mieście miała takie kurtki, a w dodatku widzieliśmy się jakieś półtorej roku temu i nie byłem pewien czy się poznamy. No, ale w końcu wypatrzyłem go na tym dworcu i lekko się zdołowałem(Sławek dlaczego ty tyle urosłeś?!!! Jaki ja nizutki przy tobie... ja chcę wiecęj wzrostu, przynajmniej o 3 cm! Ewentualnie chcę zmaleć do 1,50 cm by wyglądać cute^^). Kiedy tak sobie gadaliśmy na dworcu, Milka zaprosiła nas na pizzę(w przeprosinach za to, że w piątek czekałem na nią godzinę pod szkołą, a ona ni przyszła!). Jak zwykle zamówiłem hawajską^^, a później poszliśmy na spacer. Odprowadziliśmy Sławka na dworzec i szybciutko wróciliśmy do domku, gdzie musiałem posprzątać i przygotować się na wyjazd do Agi.
Ładnie się spakowałem i jak to ja...ech...byłem u niej o ponad godzinę za wcześnie! Z nudów zaczęliśmy oglądać "X-the movie", ale nie skończyliśmy, bo film też nas jakoś nie interesował(Aga go jeszcze nie oglądała - ja tak, ale to jej znudził się wcześniej). Później przyszły Pałka i Ania i zaczęły przeprowadzać terapię osobom na GG, potem przyłączyła się do nich i Gosia^^. Trochę musieliśmy poczekać na Becię, ale kiedy w końcu dotarła było suuupeeeerrrr. Trochę wariowaliśmy....tak, tak tylko trochę... czas mi dziwnie szybko mijał, w szczególności na czytaniu twórczości Agi, przesiadywaniu w kuchni, oglądaniu Draculi, rozmowach z siostrą Agi-Agacią, zajadaniu różnych rzeczy, snuciu się w pidżamce(brzoskwiniowo-rózowo-pomarańczowej w kwiatki XDDD) po pokojach i wyglądaniu jak Sadako, pisaniu na ścianach, śpiewaniu("I'm singinnnnnnn' in the rain!!! Whenn~n I'm happy agaiiiinnnn", "Lions live in Keniaa!!!) i w końcu na oglądaniu filmów kinowych Sailor Moon. Co to to było!!! Dziewczyny wcielały się w sailor senshi("Groch Kapusta!", "Księżycowy Autyzm" XDDD), w międzyczasie rzucając czym popadnie(dosłownie czym popadnie) w pojawiającego się na ekraniku Mamoru(obrywał min. ciasteczkami, poduszkami, orzeszkami i chyba tylko pomidorków brakowało). A ja jak sobie tak ogladaliśmy to...uświadomiłem sobie, że jeden z moich ulubionych aktorów ma na nazwisko "fasola"... nie fajnie. No, ale nie można mieć wszystkiego prawda? Mógł mieć na nazwisko np. kalafior lub szpinak, ne? A tak jest tylko fasola^^. Po obejrzeniu "Sailor Moon" poszedłem do kuchni(było już coś koło 2 nad ranem) zrobić sobie rosołek^^ i wypić herbatkę(Aguś, właśnie! Jestem Ci dozgonnie wdzięczny za poczęstowanie mnie taką ilością herbat - cytrynowa, poziomkowa, zwykła...love it). Po wypiciu rosołku i herbatki wróciłem do pokoju współnego^~ i zacząłem śpiewać "Małą wojnę" Lady Pank, której tekst Becia uwieczniła na ścianie. Obok były jeszcze "Chryzantemy złociste", które też sobie zaśpiewałem po czym wziąłem markerek w łapke i narysowałem Elrohira na wolnym kawałku ściany(nie wyszedł mi najlepiej...przepraszam Aguś, następnym razem będzie coś lepszego) i gdzię na ścianie napisałem "I'm singin in the rain". Siedząc na łóżku piętrowym słuchałem sobie powieści Agniesi, którą czytała Beatka. Fajne to toś^^. Koło 4 doszliśmy do wniosku, że jednak trza iść spać i opatuliłem się śpiworem na łóżeczku, czekając na Gosię. Biedna Gosia musiała ze mną spać... jednakże ni mogłem zasnąć(jedyną osobą, która zasnęła stosunkowo szybko była Ania. respect. Nie wiem jak jej się udało zasnąć wśród naszych głośnych rozmów). Ku uciesze Gosi stwierdziłem, że nie zasnę i usiadłem sobie w kącie łóżka starając się usnąć na siedzącą. nothing. Zrezygnowałem ze spania na łóżku i walnąłem się na podłodze obok Pałki, Beci i Gusi. Trochę jeszcze rozmawialiśmy o filmach i książkach, kiedy w końcu udało mi się zasnąć na podłodze!!! Yey^^. No i nadszedł ranek, gdyby nie to, że dziewczyny były zbyt zaspane zabiłyby mnie za to, ze wstałem o 7:30 - budzik dzwonił aż trzykrotnie. Umyłem się i przygotowałem do wyjścia, kiedy inni sobie spali więc stanąłem sobie w pokoju i czekałem aż ktoś się obudzi. Becia i Gosia były już w miarę rozbudzone(akcja Beci - krzyknąć śpiacej nadal Adze wprost do ucha "pobudka"), więc pożegnałem się z nimi i poszedłem na przystanek. Dzięki serdecznie Agusiu, że mnie zaprosiłaś :*. Po dość długim czekaniu przyjechał autobusik i dotarłem do domku. A w domku - rozpakować się, zjeść coś i jazda na kręgle. Trochę zaspany pojechałem z rodzinką na kręgle, gdzie o dziwo! wykazałem się całkiem niezłą formą(niewiele spałem, nie mam umiejętności, a zająłem drugie miejsce i przegrałem tylko jednym punktem!). Po ponad dwóch godzinach kręgli wróciliśmy do domku, gdzie walnąłem się i w końcu wyspałem^^. Tak mi minął weekendzik....teraz tylko perspektywa tak szybko mijających ferii mnie przeraża.