Komentarze: 1
Łamię kilka zasad. Nie mam zgody autorki na zamieszczenie tu tego felietonu, nie czerpię z tego korzyści finansowych.
A jednak zasady zostały złamane. W tej chwili nie jest to dla mnie takie ważne. Chce po prostu przedstawić tu coś co mną...wstrząsnęło? Nie tyle co wstrząsnęło, ale dało do myślenia. Tekst pochodzi z "Wysokich Obcasów" Nr 9 (257), można go również znaleźć na stronie Gazety Wyborczej (www.wyborcza.pl).
"Sztuka pisania"
To jeszcze nie nastąpiło. To się dopiero czai. Może za parę lat, może za kilka miesięcy...
Na razie istnieje tylko w mojej wyobraźni. Taka mianowicie telefoniczna scenka:
- (nieśmiały głos w słuchawce) Hallo... Czy to wydawnictwo?
- Tak. Słucham pana.
- Napisałem książkę.
- Świetnie. W takim razie proszę przysłać zdjęcie.
- Zdjęcie? Nie książkę?
- Na początek zdjęcie. Musimy sprawdzić, czy jest pan fotogeniczny, zanim zabierzemy się do czytania.
- Chyba nie jestem. Na zdjęciach wyglądam jak po torturach. Nie znoszę fotografowania.
- No to bardzo nam przykro. Współczesny pisarz musi być fotogeniczny.
- Ale... to jest chyba naprawdę dobra książka.
- Tym gorzej, proszę pana. Mamy obowiązek wypromować dobrą książkę. A to kosztuje. Jak pan sobie wyobraża powodzenie billboardu z człowiekiem jak po torturach? To odstręczy. Im lepszy jest pisarz, tym bardziej musi być fotogeniczny. No, chyba że jest pan po przejściach. Ludzie po przejściach dobrze się sprzedają.
- Jestem po przejściach. Pisząc, przeżywałem męki, depresje, zwątpienia.
- Co kogo obchodzi pana męka twórcza? To musi być coś, do czego się pan na przykład otwarcie przyznaje. Jest coś, do czego może się pan otwarcie przyznać?
- A co to by mogło być?
- Niewiele już zostało, niestety. Do homoseksualizmu przyznają się wszyscy, do alkoholizmu nawet ci, którzy nie wzięli alkoholu do ust, została jeszcze agresja i impotencja. Może się pan otwarcie przyznać do impotencji?
- Nie wiem. Ostatnio tak się zapamiętałem w pisaniu.
- No to nie ma pan niczego, co mogłoby zainteresować czytelnika. Z czym mógłby się utożsamić?
Bez utożsamienia się nic nie idzie. Samobójcy nieźle się sprzedają...
- Jak mam to rozumieć?
- Jak pan chce. Albo pan walczy o czytelnika, albo nie mamy o czym mówić.
(cisza w słuchawce)
- Poza tym czy mi się zdaje, czy pan sepleni?
- Od dziecka.
- No to niech pan nie pisze dobrych książek, tylko idzie do logopedy. Dobry pisarz nie może seplenić. Dobry pisarz daje wywiady w radiu, w telewizji. A media mają swoje wymagania.
- Nie znoszę mediów. Jestem bardzo nieśmiały. Pewnie dlatego piszę.
- To niech pan najpierw idzie do psychoterapeuty. Co nam z dobrego pisarza, jeżeli on ma fobię społeczną. Dobry pisarz musi obdzielać sobą jak najszerszą publiczność.
- To znaczy czytelników, chciał pan powiedzieć?
- Tak... tak... ona chce wiedzieć, co pan je na śniadanie, z kim pan sypia, jaką bieliznę pan lubi, jakie ma pan zwierzątko.
- Nie znoszę zwierząt.
- I pan się zabiera do pisania? Jeżeli pan chce, żeby pana czytali, musi pan mieć zwierzątko. Publiczność to kocha.
- Widzę, że nie mam szans.
- No cóż, człowiek albo się rodzi pisarzem, albo nie. Na siłę nikt z nikogo artysty nie zrobi. Niech pan się zajmie czymś innym.
PS Wszelkie podobieństwo do osób i faktów jest niezamierzone. To się dopiero czai...
Joanna Szczepkowska"
I tyle. Mam złe przeczucia, że z czasem stanie się to bardziej realne niż możemy podejrzewać.